Śledziłem ten projekt od kiedy dowiedziałem się, że nowelka o tym samym tytule ma dostać grę w postaci visual novel. Było to z jakieś 2 lata temu. Szybciej niż grę dostaliśmy jednak anime, które równie szybko spotkało się z niezbyt pozytywnym odzewem. To przez przerysowane piersi jednej z bohaterek, czy przez za szybkie dialogi. Szkoda, bo przez to wiele osób ominęła świetna zabawa.

Akcja anime rozgrywa się w Japonii, w której popularny ostatnimi czasy stał się okultyzm, a główny bohater to otaku prowadzący bloga wyśmiewającego wszystko, co z tym wspólnego, byle tylko zarabiać na reklamach. Seria na szczęście skupia się nie tylko na jednej postaci, kręcąc się wokół tytułowej dziewiątki.

Liczba postaci czasami staje się jednak problemem – nie każda dostaje odpowiednie rozwinięcie swojego wątku w ciągu 12 odcinków. Nie poznajemy niektórych, wydawałoby się kluczowych motywów poszczególnych postaci. Niemniej jednak bohaterowie, których najczęściej widujemy na ekranie wydają się zachowywać całkiem realnie, jak na zaistniałe dla nich okoliczności.

Okultyzm zaś nie jest tym polegającym na przyzywaniu demonów czy innych rytuałach, bardziej zajmuje się łączeniem szeroko pojętej nauki z niecnymi praktykami. Trudno także powiedzieć cokolwiek o fabule serii, ponieważ z początku wydaje się ona długo stać w miejscu a przejście do istotnych elementów na pewno zepsuło by potencjalną przyjemność z własnego seansu.

Seria bardzo się stara dopowiadać elementy historii z wykorzystaniem tła, mimo ogromnej dawki dialogów. Wszelakie niuanse były na bieżąco wyłapywane przez społeczność, która dzięki nim wymyślała teorie na temat faktycznego wyglądu zaistniałej sytuacji w anime. Im bardziej coś się powtarzało, tym bardziej przykuwało to uwagę oglądających, a gdy dana teoria została potwierdzona, mieliśmy pewność, jaką wagę do detali przywiązali twórcy.

Osoby pracujące przy anime również starały się ożywiać liczne sceny dialogów przy wykorzystaniu m.in. wtrącania krótszych scen zawierających zbliżenia na postacie czy kombinacje ruchów kamery. Wielu osobom przypominało to tytuły wychodzące spod studia SHAFT i czasem utrudniało śledzenie napisów.

Wśród potoku słów rzucanego przez postacie trudno było znaleźć miejsce na odpoczynek, co bardzo utrudniało budowę odpowiedniego napięcia, które powinno sukcesywnie rosnąć. Pomimo tych trudności udało się stworzyć sceny podbudowane emocjami – w szczególności nie zabrakło takich napawających grozą i przyprawiających o gęsią skórkę.

Wszystkie elementy narracyjne wzmagające naszą niepewność i budujące atmosferę tajemnicy były rewelacyjne, jednak spory niedosyt odczułem przy odkrywaniu kart – czynności która nawet nie została dokończona w anime. Nie wspominając o nieco wymuszonym zakończeniu. Zabiegi te stają się jednak oczywiste po zapowiedzi, że w 2017 roku do sprzedaży trafi gra, gdzie to najprawdopodobniej zostanie zawarte prawdziwe zakończenie, a wszystkie wątki zostaną odpowiednio rozwinięte.

Muszę jednak przyznać, że świetnie się bawiłem przy oglądaniu tego tytułu i prawdopodobnie zostanie on na jakiś czas w mojej pamięci. Nie jest to tytuł rewelacyjny, brakuje mu pewnych elementów, ale jest dość unikalny na tle innych produkcji z jesiennego sezonu, co sprawia, że warto zobaczyć więcej, niż tylko odcinek pilotażowy.

Źródło wpisu: jp-gaming.pl - z zamiłowania do japońskiej popkultury"
Kategorie: Stare WAKAI

Zostaw komentarz

WAKAI Favicon
Od fanów dla fanów
WAKAI.PL

Codzienna dawka newsów, humoru, ciekawostek i recenzji ze świata anime!

© wakai.pl 2022. Wszelkie prawa zastrzeżone. Regulamin Polityka prywatności.